wtorek, 30 kwietnia 2013

MelB



My Ugly Boy - Skunk Anansie 


Od dwóch tygodni wieczorem, przed snem, urządzam sobie 10 minutową sesję ćwiczeń z Mel B na brzuch.
Pierwsze ćwiczenie wsponinam dość boleśnie, ale nie z powodu brzucha, a szyji, która przy podnoszeniu bardzo się napinała. Na szczęscie za każdym kolejnym razem było dużo lepiej. Obecie wykonanie tych ćwiczeń nie jest dla żadnym problemem. Oczywiście nie jest to dla mnie taki zupełny pikuś, ale jest coraz lepiej.



Po dwóch tygodniach ćwiczeń na brzuch postanowiłam dołączyć do tego trening na pośladki. Słyszałam o nich wiele dobrego, głownie z blogów, więc czemu nie spróbować.
Muszę przyzanać, że były to bardzo przyjemne ćwiczenia, a 10 minut minęło bardzo szybciutko.
Podczas ćwiczeń rzeczywiście czułam jak moje pośladki i uda się napinają, a mięśnie ciężko pracują.
Jestem zachwycona tym jak przyjemne są te ćwiczenia, nie sądziłam, że takie "wypalanie mięsni" okaże się dla mnie taką frajdą. Mam nadzieję, że po kilku tygodniach zobaczę jakieś efekty tych ćwiczeń.
Ne pewno pochwalę się nimi za kilka tygodni, puki co zachęcam do ćwiczeń i do tego by każdy znalazł takie, które sprawią mu prawdziwą przyjemność!




MelB- Trening brzucha


MelB- Trening pośladków



Na konieć pośladkowe motywacje;-)
Enjoy!























I moja faworytka:


poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Trzeci tydzień zaliczony!



Poniedziałek, od trzech tygodni ten dzień zaczynam od ważenia. Byłam bardzo ciekawa czy waga będzie dla mnie łaskawa bo tydzień mogę uznać za bardzo udany. Trzymałam dietę, codziennie ćwiczyłam i (poza niedzielą) nie skusiłam się na żaden "zakazany towar". Jak orientacyjnie policzyłam, średnio w ciągu dnia zjadałam 1200kcl, trochę mało, ale w żadnym wypadku nie chodziłam głodna i co za tym idzie nie podjadałam:) Więc będę się tego trzymać. 
Poza tym usłyszałam w tym tygodniu pare komplementów, które dodatkowo uświadczyły mnie w tym, że moja paca nie idze na marne. No i skoro inni widzą jakieś zmiany to chyba naprawdę mają one miejsce. Już zapomniałam jakie to miłe usłyszeć od dawno nie widzianej koleżanki "schudłaś kochana!". Jeszcze milej od chłopaka, który widzi jak ćwiczę, usłyszć, że jest ze mnie bardzo dumny!
Ależ takie słowa uskrzydlają, prawda?



No, ale czas przejść do sedna. Schudłam przez ten tydzień 1,4kg, czyli jest teraz 66.8:-)
Jestem mega szczęśliwa i zadowolona z siebie! 
Podsumowując całe trzy tygodnie, schudłam 3,1kg, więc niemalże idealnie 1kg tygodniowo:-) 
Bardzo cieszy mnie ten wynik, tymbardziej, że dieta i ćwiczenia sprawiają mi dużo przyjemności i satysfakcji. Szczerze nie sądziłam, że będzie to takie łatwe, zawsze bałam się wszelakich diet, tego, że będę wiecznie głodna i przy najbiższej okazji rzucę się na słodycze czy inne zakazane pokarmy. Jednak nic takiego się nie stało, jem wszystko co lubię (poza słodyczami), nie chodzę głodna i nie kusi mnie by skubnąć kawałek czekolady, a wysiłek fizyczny z każdym dniem sprawia mi coraz więcej frajdy.
Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że przejście na dietę to najlepsza rzecz jaką mogłam dla siebie zrobić! 

Nie może oczywiście zabraknąć motywacji na ten tydzień.

Enjoy!




























piątek, 26 kwietnia 2013

Moje jedzenie.



Przyznaje, nie liczę kalorii, nie wiem czy zjadam kalorii 1500, mniej czy więcej. Jest to dla mnie bardzo trudne do policzenia ponieważ nie wyorażam sobie ważenia każdego produktu i sprawdzania w tabeli jego kaloryczności. Jestem ciekawa czy i jak Wy to robicie?
Oczywiście sprawdam kaloryczność danego produku na opakowaniu ale później nie wiem czy zjadam 100g czy 200g. Jakoś nie nabrałam jeszcze nawyku liczenia kalorii. Chciałabym zjadać dziennie ok 1300 max 1500, ale czy tak jest, nie wiem.




Zawsze staram się najadć na śniadaie. Nie żałuję sobie bo wiem, że to co zjem napędza mój metabolizm i do końca dnia na pewno zostanie przetrawione. Staram się zjadać produkty zbożowe, pełnoziarniste uzupełnione o warzywa, owoce lub/i białko. 

Uwielbiam wszelkiej maści kanapki, oczywiście z pełnoziarnistego chleba (teraz jest żytni 100%, a ostatnio był orkiszowy). Do tego mnustwo dodatków; warzywa, ser, chuda wędlina jajko, w różnych kombinacjach.
Uwielbiam też płatki owsiane z jogurtem i bakaliami lub owocami, oczywiście też w różnych kombinacjach.

Drugie śniadanie podobnie, ale nigdy nie jest ono takie samo i oczywiście porcja jest mniejsza.





Obiad staram się by był ciepły. Uwielbiam wszelakie zupy, najlepiej zabielane, jogurtem oczywiście. Do tego nie może zabraknąć mięska, najlepiej żeby było gotowane, choć nie zawsze tak jest. Obiad jest dla mnie dość kłopotliwy. Przeważnie mam ochotę na to co jedzą inni, dlatego staram się przebić ich swoim obiadem.
Niestety nie zawsze wychodzi. Wczoraj na przykład miałam ogromną ochotę na placki ziemniaczane, chodziły za mną od kilku dni. Akurat siostra wymysliła placki po węgierku, więc postanowiłam zrobić osobną porcję dla siebie, bez mąki i sosu. Placki usmażyłam na teflonowej patelni lekko posmarowanej śladową ilością oleju. Niestety smakowały, może nie okropnie, ale nie było to to o co mi chodziło. Nie dałam rady ich zjeść, nie smakowały. Stwierdziłam, że tak naprawdę smak placków ziemniaczanych daje smażenie na oleju. Nie wytrzymałam i zjadłam jednego placka usmażonego w mało "dietetyczny sposób".
Ale on smakował! Wiem, nie ma się czym chwalić, ale musiałam sobie dogodzić:)





Ostatnia jest kolacja. Zawsze staram się by była lekka i nie najadam się do syta. Mało, a dobrze. Przewarznie jest to warzywo i jakiś nabiał. 

To co zjem w ciągu dnia zapisuję w swoim książkowym kalendarzu. Codziennie zapisuję co zjadłam i ile czasu spędziłam na aktywności fizycznej. Oto mój tygodniowy zapis:


Poniedziałek:
I śniadanie: płatki owsiane+ banan, żurawina, śliwka i jogurt naturalny
II śniadanie: banan+ kiwi+ śliwka
obiad: kapuśniak+ kanapka orkiszowego+ sałata, mozzarella, ogórek konserwowy
kolacja: omet z 2 jaj+ szynka i szczypiorek

Wtorek:
I śniadanie: 3x chleb orkiszowy+ szynka i sałata
II śniadanie: płatki owsiane+ jogurt i śliwki
obiad: gotowana mała pierś z kurczaka+ łyżka ziemniaków got.+ pomidory ze śmietaną+ zupa jarzynowa
kolacja: ogórek z jogurtem i fetą

Środa:
I śniadanie:2x kromka chleba orkiszowego+ sałata+ szynka, jajko, ogórek
II śniadanie: zupa jarzynowa
obiad: makaron razowy+ sałata, szynka, mozzarella, ogórek+ sos czosnkowy z jog. naturalnego
kolacja: twarożek+ jogurt, ogórek i szczypiorek


Środowy obiad.


Czwartek:
I śniadanie: 2x chleb żytni+ biały twaróg półtłusty+ ogórek
II śniadanie: 2x banan
obiad: 3x placek ziemniaczany+ mięso duszone z warzywami 
kolacja: twaróg z jogurtem naturalnym+ rzodkiewka i szczypiorek

Dziś jest piątek, wiem ile czego dokładnie zjadłam, więc może policzę kalorie? Zobaczę jak to wygląda i jak rozkładają się "siły" w ciągu dnia;-)

Piątek:
I śniadanie: 3x kromka chleba żytniego (3x75kcl)+ jajko gotowane (78kcl)+ rzodkiewka (2kcl)+   sałata (6kcl)= 311kcl
II śniadanie: miseczka owoców (jabłko, banan, pomarańcza, ananas) ok. 500g, w różnych           proporcjach więc trudno policzyć dokładnie, ale będzie to mniej więcej 280-300kcl
obiad: 2x kromka opieczonego chleba żytniego (2x75kcl)+ 2x jajko sadzone (2x127kcl)+ ogórek szklarniow(23kcl)+ szczypiorek (1kcl)= 428kcl
kolacja: twarożek ze szczypiorkiem i rzodkiewką (ciężko policzyć ale ok. 130- 150kcl)

Razem: 1149- 1198kcl no 1200;-)

Całkiem nieźle!


Mój dzisiejszy obiad:)

Muszę się jeszcze pochwalić moimi dzisiejszymi paznokciami:-)